samochód zastępczy po kolizji z obcokrajowcem

Samochód zastępczy po zderzeniu z obcokrajowcem

Wypadkowość naszych rodzimych, polskich dróg od dawna stoi niestety na niepokojąco wysokim poziomie. Gdzie leży problem? Cóż, jednym z nich jest z całą pewnością nieostrożność oraz nieuwaga kierowców. Jeśli dodać do tego telefony, których tak często używamy niestety w trakcie z korzystania z dróg publicznych – o nieszczęście naprawdę nietrudno. Gdyby „ofiarami” wszelkiego rodzaju stłuczek oraz wypadków były jedynie poobijane i pogniecione samochody nadające się już jedynie na złom, nie byłby to jeszcze aż tak naglący i alarmujący problem. Maszyna jest bowiem tylko przedmiotem materialnym i zawsze można próbować ją naprawić, a jeśli to niemożliwe, po prostu poddać ją procesowi złomowania i zdecydować się na zakup nowej – tańszej, jeśli nasz budżet nie pozwala nam na zbędne szaleństwa. A jeśli mamy taką możliwość, to nawet i droższy, lepszy i taki, z którego będziemy jeszcze bardziej zadowoleni, niż z poprzedniego. W dodatku po wypadku takim otrzymalibyśmy również wypłatę ubezpieczenia – sytuacja zaczyna się nam więc przedstawiać coraz bardziej optymistycznie. Wychodzi na to, że w niektórych przypadkach mogłaby ona być wręcz korzystna – przypływ gotówki z ubezpieczenia, pretekst do zakupu nowego pojazdu – same superlatywy! Niestety jednak, tak świetlana i sprzyjająca kierowcom wizja byłaby możliwa tylko i wyłącznie wtedy, gdyby w wypadkach samochodowych brały udział jedynie same maszyny. W rzeczywistości jednakże rzadko kiedy możemy obserwować tego typu scenariusz.

Niechlubne statystyki pokazują, że rocznie w wyniku wszelkiego rodzaju kolizji drogowych z udziałem samochodów ginie ponad 1000 osób. Jeśli zaś dodać do tego dziesiątki tysięcy rannych i poszkodowanych, którzy nierzadko nigdy nie są już w stanie wrócić do pełni sprawności i samodzielnego życia o własnych siłach, sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej. Tak wysokie liczby symbolizujące śmiertelność na polskich drogach dają nam wątpliwy przywilej znajdowania się w samej czołówce państw europejskich, w których śmiertelność w wypadkach samochodowych jest największa. Nie napawa to optymizmem. Należy przede wszystkim dążyć to obniżania tych liczb oraz zmiany tych dramatycznych statystyk. Nie zapominajmy, jak często ofiarami kolizji są małe, bezbronne dzieci, które na dobre nie rozpoczęły jeszcze nawet życia. Nie mają jeszcze pojęcia, jak działa świat, na którym żyją przecież od niedawna, a przywilej bycia jego mieszkańcem już zostaje im odebrany, nierzadko z powodu zwyczajnego braku ostrożności lub nawet głupoty osoby prowadzącej samochód powodujący wypadek. Nie jest to jedyny tragiczny scenariusz sytuacji mogącej mieć miejsce na drodze. Jak często bowiem śmiertelnymi ofiarami wypadków drogowych stają się rodzice małych dzieci, którzy bezpowrotnie odchodzą z ich życia, czyniąc z nich tym samym sieroty? Kto wtedy zatroszczy się o ich los i dobro? Czasami opiekę nad takimi dziećmi bez zastanowienia przejmują pozostali członkowie rodziny – dziadkowie, rodzice chrzestni, wujkowie lub starsze, pełnoletnie rodzeństwo – stając się tym samym rodzicami zastępczymi dla nieszczęsnych sierotek. Jak często jednak dzieci takie trafiają do domu dziecka? Jest to przecież najgorsze, co może dziecko spotkać. Niezależnie od tego, czy posiadamy więc rodzinę, czy jesteśmy samotni; czy jesteśmy posiadaczami prawa jazdy od piętnastu lat, czy też dopiero co zakończyliśmy kurs i nie czujemy się jeszcze na drodze zbyt pewnie; pamiętajmy zawsze o tym, by na drogach starać się myśleć za siebie i innych oraz posiadać zdwojoną dawkę ostrożności. Nie jesteśmy oczywiście w stanie przewidzieć tego, co akurat zamierza zrobić kierowca jadący z naprzeciwka; jeśli jednak będziemy się kierować zasadą ograniczonego zaufania i w porę dostrzegać sygnały wskazujące, że inny uczestnik ruchu nie zachowuje się do końca tak jak powinien, prawdopodobnie podniesie to nasze szanse na uniknięcie wypadku. Bądźmy czujnymi obserwatorami sytuacji na drodze i starajmy się dbać nie tylko o nasze własne bezpieczeństwo, ale i innych uczestników ruchu, z którymi dzielimy jedną, wspólną przestrzeń.

Jakie są najczęstsze przyczyny wypadków samochodowych? Za moment przyjrzymy się im dokładnie. Na początek należy jednak wspomnieć o tym, jak często do kolizji dochodzi z powodu naszej nieuwagi oraz najzwyklejszego braku ostrożności. Znajdując się za kierownicą pojazdu, powinniśmy się skupiać tylko i wyłącznie na tym, co dzieje się na drodze. Jak często jednak nie podróżujemy samochodem sami i dajemy się rozproszyć pasażerowi, który z ogromnym przejęciem opowiada nam choćby historię swojego znajomego, który właśnie wyjechał do Norwegii z zamiarem poszukiwania pracy? Oczywiście nie przeczymy, iż są to fascynujące rozmowy; zazwyczaj tak właśnie jest, nic więc dziwnego, że dajemy się im pochłonąć bez reszty. Czy jednak nie bardziej fascynujące jest nasze własne życie, które w wyniku chwili nieostrożności możemy stracić w mgnieniu oka? Być może brzmi to drastycznie, taki był jednakże zamiar. Sytuacja, do której może dojść, będzie bowiem o wiele bardziej drastyczna, niż ten przykład. Być może najlepszym sposobem na dotarcie do szerszego grona odbiorców jest właśnie nazywanie rzeczy po imieniu? W tym miejscu należy zwrócić się z apelem do pasażerów – starajmy się rozpraszać kierowców najmniej, jak to tylko możliwe. Fascynujące, długie, skomplikowane historie odsuńmy nieco w czasie i wróćmy do nich, gdy już wysiądziemy z samochodu. Co jednak w przypadku podróżujących z kierowcą dzieci? Ich nie możemy poprosić o mniejszą aktywność. Dzieci są po prostu dziećmi, które rozpiera energia, w związku z czym są ruchliwe, chcą dużo mówić, krzyczeć, śpiewać, zaczepiać. Nie ma w tym rzecz jasna nic złego i jest zrozumiałym, iż kierowca-rodzic chce się od czasu do czasu odwrócić, by skontrolować sytuację na tylnym siedzeniu, gdzie w foteliku znajduje się jego bobas. Jeśli jednak ten króciutki ułamek sekundy potrzebny na rzut oka do tyłu wystarczy, by doprowadzić do nieszczęścia? Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście (w miarę możliwości) posiadanie dodatkowego pasażera, który będzie siedział obok dziecka i zajmował się nim tak, byśmy my mogli skupić całą swoją uwagę na drodze oraz wszystkim tym, co się na niej dzieje.

Jeszcze inną, choć równie niebezpieczną sytuacją jest używanie podczas kierowania pojazdem telefonu komórkowego. Naszym zdaniem jest to wręcz jeszcze bardziej niebezpieczne, niż rozmawianie w trakcie jazdy z pasażerem. Dlaczego? Rozmowa z siedzącą obok osobą angażuje bowiem „jedynie” naszą uwagę. W trakcie rozmowy telefonicznej zaś upośledzona jest nie tylko nasza uwaga oraz refleks, ale także ruchy – często bowiem zapominamy o używaniu zestawu głośnomówiącego, dlatego też jesteśmy zmuszeni trzymać słuchawkę w ręku. Ogranicza to nasze możliwości związane z kierowaniem pojazdem, bowiem czasem właśnie ta jedna ręka zajęta słuchawką jest potrzebna do odkręcenia kierownicy lub mocniejszego jej skrętu w przypadku niespodziewanej sytuacji. Po raz kolejny więc apelujemy – pod żadnym pozorem nie korzystajmy z telefonów komórkowych w trakcie prowadzenia samochodu. Wystrzegajmy się tego nawyku jak ognia. Jeśli jest to dla nas trudne, na początek postarajmy się wyłączać komórkę przed wejściem do pojazdu. Działanie takie może nam pomóc w wyrobieniu dobrego, zdrowego nawyku, jakim jest unikanie rozmów telefonicznych oraz pisania wiadomości tekstowych w czasie jazdy. Rozmowa telefoniczna naprawdę może chwilę poczekać; jednak to, co dzieje się na drodze już nie. A przecież to właśnie nasze życie jest najcenniejszym darem, jaki posiadamy. Jeśli przychodzące połączenie jest wyjątkowo pilne i nie chcemy zwlekać z odebraniem telefonu, zjedźmy na pobocze i dopiero naciśnijmy zieloną słuchawkę. Nie narażajmy życia swojego oraz innych.

Jakie przyczyny wypadków są najczęściej wskazywanymi przez statystyki? Pierwszą z nich, stanowiącą aż jedną czwartą przyczyn wszystkich wypadków, jest nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu. Czasem dzieje się tak z powodu nieuwagi, przeoczenia; często po prostu nie zauważamy znaku. Często jednak sytuacja taka ma miejsce z powodu niewiedzy uczestników ruchu – nie znają lub nie pamiętają oni podstawowych zasad ruchu drogowego, w związku z czym „przywłaszczają” sobie więc przykładowo wspomniane wcześniej pierwszeństwo przejazdu. Kierowca znajdujący się na pozycji uprzywilejowanej nie ma jednak pojęcia, że współuczestnik ruchu nie zna jego podstawowych zasad, dlatego znajdując się na drodze z pierwszeństwem śmiało jedzie, nie zatrzymując się. Nieszczęście gotowe… Jeśli więc czujemy się nieco niepewnie w kwestii przepisów drogowych, obserwujmy bardzo uważnie znaki drogowe. Oprócz tego często pytajmy inną, nieco bardziej obeznaną w sytuacji osobę, co dany znak oznacza lub co powinniśmy zrobić w pewnej konkretnej sytuacji na drodze, która nie jest dla nas do końca jasna i zrozumiała. Utrwalajmy swoją wiedzę, a jeśli posiadamy w niej pewne luki – starajmy się je zapełniać, by na drodze nie stanowić zagrożenia ani dla siebie, ani dla innych.

Kolejną jakże popularną przyczyną, która w rozkładzie procentowym jedynie nieznacznie ustępuje wymuszeniom pierwszeństwa przejazdu, jest niedostosowanie prędkości do warunków panujących aktualnie na drodze. Jest to ogromnym problemem szczególnie w przypadku młodych, niedoświadczonych kierowców, którzy bardzo często mają ogromny problem z prawidłową oceną sytuacji oraz panujących na drodze warunków, a co za tym idzie – również i z dostosowaniem prędkości pojazdu do tego, co się wokół nich aktualnie dzieje. Jak zawsze największe ryzyko powstaje w przypadku deszczowej pogody, kiedy to podłoże jest śliskie, odznacza się ponadto znacznie mniejszą przyczepnością. Nierzadko młodzi kierowcy w opisanych powyżej warunkach wpadają wręcz w panikę. Boją się, iż nie posiadają wystarczającego doświadczenia i nie będą w stanie poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Istotnie, często nie są to bezpodstawne obawy, jednak w wielu przypadkach całą sytuację pogarsza panika, pod wpływem której kierujący pojazdami nie są w stanie trzeźwo i racjonalnie myśleć. W związku z tym obniża się również ich ostrożność oraz umiejętność rzeczowej, poprawnej oceny sytuacji, przez co nieraz nie są oni w stanie zareagować w konkretnym przypadku w odpowiedni sposób i uniknąć tym samym zagrożenia. Co za tym idzie – ma to negatywny wpływ na poziom bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego.

Często w naszym kraju organizowane są różnego rodzaju akcje społeczne mające na celu podnoszenie świadomości polskich kierowców, a także promowanie bezpieczeństwa, które na drogach powinno być dla nas najważniejsze. Przykładowo w okolicach Wszystkich Świętych (1 listopada) w całym kraju ma miejsce tzw. Akcja Znicz. Rozpoczyna się zazwyczaj w przeddzień święta, kończy zaś po Zaduszkach. W jej trakcie policjanci z wydziału drogowego dokonują kontroli losowo wybranych pojazdów. Niektórzy kierowcy, którzy przestrzegają przepisów a także stanowią swego rodzaju wzór dla innych, zostają nagrodzeni specjalnymi pluszakami przygotowanymi na tę okazję. W trakcie tego typu akcji tematycznych bardzo często zostaje obnażony kolejny wielki problem polskich kierowców, a mianowicie pijaństwo, nierzadko towarzyszące im również za kierownicą. Jak często bowiem zdarza się, iż Polak wsiada za kierownicę po wypiciu kilku kieliszków, bowiem twierdzi, że czuje się świetnie i jest w stanie prowadzić? Jeśli kiedykolwiek jesteśmy świadkami takiej sytuacji, nie bójmy się interweniować. Powstrzymujmy osoby, które zamierzają wsiąść do samochodu, będąc pod wpływem alkoholu. Jest to bowiem kolejna przyczyna wypadków samochodowych, z powodu której zbyt wiele osób traci rocznie życie lub zdrowie, nierzadko pozbawiając go również innych.

Pora na wyjaśnienie pewnej kwestii – dlaczego o niektórych zdarzeniach mających miejsce na drodze mówimy stłuczka, inne zaś określamy mianem wypadku? Stłuczka jest drobną kolizją drogową, w wyniku której nieznacznie ucierpiał jedynie pojazd. Inaczej sprawa wygląda w przypadku wypadku. Zderzenie zostaje sklasyfikowane jako wypadek wtedy, gdy w jego wyniku uczestnik ruchu drogowego został ranny lub nawet doszło do śmierci jednego z uczestników zdarzenia. Co w przypadku stłuczki? Jak się wtedy zachować, by wyjść obronną ręką z całej sytuacji? Przede wszystkim należy zachować zimną krew. Jeśli nasz pojazd jest sprawny i nadaje się do jazdy, należy zjechać nim na pobocze lub zostawić go w bezpiecznym miejscu, by mieć pewność, że nie dojdzie do zderzenia z innymi uczestnikami ruchu. Najważniejsze jest by upewnić się, że nasz rozbity lub uszkodzony samochód nie będzie po prostu stanowił zagrożenia dla innych osób korzystających akurat z tego odcinka drogi. Następnym etapem jest nawiązanie porozumienia z drugim uczestnikiem stłuczki. Postarajmy się w pokojowy sposób ustalić, kto jest sprawcą powstałego zamieszania i jednocześnie który z dwojga kierowców ponosi winę i odpowiedzialność za całą sytuację. Poprośmy winnego o jego dane – adres, telefon, imię i nazwisko, numer prawa jazdy oraz firmy ubezpieczeniowej. Ostatnim etapem jest spisanie przez sprawcę stłuczki własnoręcznego oświadczenia, które będzie poszkodowanemu potrzebne w sytuacji, gdy będzie się on ubiegał o odszkodowanie.

Co ciekawe, statystyki wskazują, że podczas zagranicznych, wakacyjnych wycieczek największym stresem dla Polaków jest właśnie wypadek poza granicami kraju. Co konkretnie przysparza naszym rodakom stresu? Zdaje się, że wszystko. Jak porozumieć się z mieszkańcem obcego kraju, zważywszy na fakt, iż może on nie znać języka angielskiego? Skąd wziąć samochód zastępczy po zderzeniu z obcokrajowcem? Jak skontaktować się z naszą rodzimą firmą ubezpieczeniową? Ile będziemy czekać na pomoc, samochód zastępczy oraz ewentualną wypłatę ubezpieczenia? Wątpliwości jest mnóstwo. W jakim języku spisać oświadczenie w przypadku stłuczki? Cóż, Polscy kierowcy obawiają się niejasnych, nie do końca zrozumiałych sytuacji, zwłaszcza poza granicami swojego własnego, bezpiecznego kraju. Gdzie szukać pomocy? Cóż, jeśli jesteśmy poszkodowanymi w wyniku zaistniałej sytuacji, nie wahajmy się od razu wykonać telefonu do firmy ubezpieczeniowej. Z całą pewnością udzieli nam ona wszelkich niezbędnych nam w naszym aktualnym położeniu rad, a także poinstruuje, co zrobić w dalszej kolejności.